Już, już było tak pięknie i słonecznie, aż tu nagle znowu zawitała plucha. Takie już chyba moje szczęście, że kiedy mam siedzieć na du... tyłku i pisać pracę, słońce przyjemnie przygrzewa, a ptaki zachęcają swoim świergotem do długich spacerów. Natomiast kiedy mam wyjść na zajęcia, wszystko zmienia się o 180° i do instytutu muszę przedzierać się przez ścianę deszczu. Mimo wszystko już teraz wiem, że kiedy moje studia dobiegną końca, jeszcze nie raz zatęsknię za tym stukaniem w klawiaturę w moim klaustrofobicznym pokoiku w mieszkaniu studenckim. Ostatnio to właśnie pisanie magisterki zajmuje mi całe dnie, do tego na zmianę towarzyszą mi momenty albo totalnego załamania, albo zaskakującej pewności siebie i wręcz euforii, że tak szybko to idzie. Promotor ciśnie, zarzuca deadline'ami, a mi dodatkowej motywacji nie trzeba - wystarczy wizja przeprowadzki do K. w niedługim czasie po obronie.