Trochę bałam się, że mój wczorajszy biszkopcik będzie siedział i siedział, a on się tylko mignął i na tę chwilę została już sama końcówka :) Pojechałam dziś rano do Krakowa z zamiarem zakupu prezentu dla rodziców Skarba. Już w drodze na busa zaczęłam się topić, w drodze do Krakowa nie było lepiej, jak i w samym mieście. Zrobiłam kilka kilometrów po grodzie Kraka, bo akurat tam gdzie powinnam dostać to co chciałam, nie było nic. Na szczęście po paru godzinach chodzenia i szukania, udało mi się kupić to co chciałam. Po drodze zahaczyłam jeszcze o drogerię i tutaj miałam ciekawą (kolejną już) sytuację. Z myślą o zbliżającym się wyjeździe, chciałam zaopatrzyć się w chusteczki nawilżane. Wybrałam wersję dla niemowląt, bo te zwykle mają delikatny skład. Przy kasie pani bacznie mi się przyjrzała i zapytała: P: Czy ma Pani naszą kartę? ja: Nie, nie mam. P: (przygląda się) Jeżeli ma Pani dziecko... ja: O_o P: ... lub jest Pani w ciąży... ja: O_____o P: ... może Pani dostać na