Przejdź do głównej zawartości

Zakupy w drogerii

Trochę bałam się, że mój wczorajszy biszkopcik będzie siedział i siedział, a on się tylko mignął i na tę chwilę została już sama końcówka :)
Pojechałam dziś rano do Krakowa z zamiarem zakupu prezentu dla rodziców Skarba. Już w drodze na busa zaczęłam się topić, w drodze do Krakowa nie było lepiej, jak i w samym mieście. Zrobiłam kilka kilometrów po grodzie Kraka, bo akurat tam gdzie powinnam dostać to co chciałam, nie było nic. Na szczęście po paru godzinach chodzenia i szukania, udało mi się kupić to co chciałam. Po drodze zahaczyłam jeszcze o drogerię i tutaj miałam ciekawą (kolejną już) sytuację. Z myślą o zbliżającym się wyjeździe, chciałam zaopatrzyć się w chusteczki nawilżane. Wybrałam wersję dla niemowląt, bo te zwykle mają delikatny skład. Przy kasie pani bacznie mi się przyjrzała i zapytała:
P: Czy ma Pani naszą kartę?
ja: Nie, nie mam.
P: (przygląda się) Jeżeli ma Pani dziecko...
ja: O_o
P: ... lub jest Pani w ciąży...
ja: O_____o
P: ... może Pani dostać naszą kartę i korzystać też ze zniżek na produkty dziecięce.
ja: Ach. Dziękuję. Nie mam dziecka, w ciąży też nie jestem, ale będę pamiętać i może kiedyś skorzystam z oferty.

No wiecie co... Dlaczego ja mam takie szczęście, że kiedy jestem w drogerii i kupuję produkt dziecięcy, od razu musi dziać się coś dziwnego? Jakiś czas temu chciałam kupić olejek na rozstępy, świetny do ciała i także na włosy - właśnie z myślą o nich chciałam ten olejek wypróbować. Poszłam do drogerii (ta sama sieć co dzisiaj), ale w gąszczu buteleczek nie mogłam znaleźć tego, którego szukałam. Postanowiłam więc zapytać kobiety z obsługi. Bardzo miła Pani, też nie mogła znaleźć odpowiedniej buteleczki na tej półce, więc kazała podążać za sobą - po czym szybko pobiegła w inną część sklepu. Ja za nią. Nagle się zatrzymała, szybko wzięła olejek do ręki i bardzo głośno (czyt. na cały sklep) oznajmiła: Bardzo proszę, oto olejek na rozstępy dla kobiet w ciąży, który Pani szukała. Trzeba było wtedy zobaczyć moją minę. Błyskawicznie wzięłam od niej butelkę, rzuciłam do koszyka i oddalając się szybkim krokiem wyrzuciłam  z siebie jednym tchem: bardzodziękujępanizapomoc!

Kupiłam jeszcze pas do walizki. Będzie bezpieczniej. I adresówkę. Został tylko prezent dla Skarba, sprzątanie, pranie, prasowanie, pakowanie i mogę lecieć :) Już za chwileczkę, już za momencik. A na razie Kraków ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no...

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe, czyli trochę o paznokciach

Tak! Dlaczego tak zaczęłam tytuł dzisiejszego postu? To proste, akurat paznokcie to nigdy nie była moja bajka, a przynajmniej jeszcze do niedawna nie rozumiałam jak można ekscytować się tym tematem.