Ostatnio wspomniałam o ślubie mojej przyjaciółki. Ceremonia miała miejsce wczoraj i było... Ech, było po prostu wspaniale! Ale żeby powiedzieć coś więcej i żeby to "coś więcej" miało mniejszy lub większy sens, muszę zacząć od samego początku. Z A. (wczorajszą Panną Młodą) i K. poznałyśmy się w liceum, tam też się zaprzyjaźniłyśmy. Mimo, że każda z nas jest inna, trzymałyśmy się razem i, co więcej, WYtrzymywałyśmy ze sobą :) Po liceum zaczęłyśmy studia w jednym mieście, nawet na tej samej uczelni. Przez pewien czas nawet mieszkałyśmy razem. Z biegiem czasu i z natłokiem zajęć, kontakt momentami się zacieśniał, jak i rozluźniał. Wszystkie trzy poznałyśmy na swoich kierunkach innych znajomych, jednak zawsze starałyśmy się trzymać w trójkę. A. poznała M, swojego przyszłego męża, kiedy jeszcze byłyśmy w LO, natomiast ja i K. na swoich ukochanych musiałyśmy jeszcze trochę poczekać. Dobra, przeskok czasowy do wczorajszego dnia. Umówiłyśmy się z K. i jej narzeczonym (tak, co pr...