Żyję, żyję! Dłuuugo mnie tu nie było, zaglądałam sporadycznie jak tylko czas pozwolił, tęskniłam za pisaniem tutaj, ale na dłuższą relację z wakacji trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Jesteśmy już ze Skarbem w Polsce, czas w Finlandii pędził jak szalony, zresztą teraz też jakoś nie chce zwolnić. Loty samolotem minęły mi bardzo przyjemnie, odprawy na lotnisku - czyli to, czego obawiałam się najbardziej - poszły błyskawicznie i bezproblemowo. To był mój pierwszy lot w ogóle, więc denerwowałam się odprawą bagażu i kontrolą osobistą - i chyba tylko tymi dwiema rzeczami, bo kiedy już przeszłam ten etap, cały stres odszedł w niepamięć, a pozostało przyjemne podekscytowanie podróżą i spotkaniem z moim mężczyzną. Najpiękniejszym człowiekiem jakiego dane mi było poznać. Dlatego też teraz znikam, czas korzystać z ostatniego tygodnia zanim znowu będziemy zmuszeni żyć na odległość.
Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak - w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no
Komentarze
Prześlij komentarz