Przejdź do głównej zawartości

Posturodzinowo

Przedwczoraj świętowałam swoje urodziny. OK, w tym przypadku "świętowałam" to zdecydowanie za dużo powiedziane, biorąc pod uwagę fakt, że to był czwartek, a czwartek to dla mnie najbardziej morderczy dzień tygodnia. Dlaczego? Dlatego, że przez zajęciowe combo siedzę w instytucie od rana do 18 bez przerwy. No ale nie o tym miało być. Pamiętam ten dzień z poprzedniego roku. Było smutno, niepewnie i samotnie. W tym roku zupełnie inaczej - może też dzięki zabieganiu na uczelni właśnie ;) A wszystko zaczęło się od "gróźb" śpiewania Happy Birthday na seminarium :D Tak, zdecydowanie było cieplej, radośniej i jakoś tak bardziej rodzinnie niż rok temu. Dzień był wypełniony śmiechem, ściskaniem, życzeniami i szczęściem, zarówno na uczelni jak i w domu. Była też pewna romantyczna niespodzianka od Skarba, który baardzo mile mnie zaskoczył :) Kolejny raz :) Teraz biję się w klatę i żałuję, że ośmieliłam się myśleć, że zapomniał... 
Jak już wcześniej napisałam, nie było żadnego wielkiego świętowania, po 18 skończyłam zajęcia, a jako że piątek miałam wyjątkowo wolny, pojechałam do domu prosto z uczelni. W biegu jeszcze zdążyłam kupić prezent na urodziny mojej chrześnicy, która jutro będzie obchodzić swoje święto. W domu byłam ok. 20 i miło spędziłam czas z rodzinką. Chociaż tutaj muszę przyznać, że siedziałam trochę jak na szpilkach, bo wiedziałam, że w pokoju czekała nierozpakowana przesyłka z Finlandii :D Jednak dobrze było spędzić z bliskimi chociaż te dwie godzinki, pośmiać się, powspominać i porozmawiać. Wtedy uderzyło mnie jak bardzo wszyscy jesteśmy zabiegani i jak dawno nie było okazji, żeby po prostu usiąść, pobyć ze sobą i spokojnie napić się herbaty.
Á propos herbaty... Właśnie z takim rozkochanym zaparzaczem będę spędzać zimowe wieczory :) Co ciekawe, ostatnio wspomniałam Skarbowi o wspaniałej mieszance białej i zielonej herbaty z dodatkiem aloesu i kwiatu bławatka, którą namiętnie piję. K. zaczął wypytywać, czy dobre są takie połączenia, czy to zdrowe, czy to lubię itp. Dopiero przedwczoraj przyznał, że zadawał tyle pytań o tą herbatę, bo kilka dni przed naszą rozmową kupił właśnie taką podobną mieszankę :D Czasem mnie to przeraża, ale my naprawdę czytamy sobie w myślach. W każdym razie mieszanka Talven Taika, co znaczy 'zimowa magia', smakuje i pachnie naprawdę... magicznie! Do tego taka herbata naprawdę jest zdrowa ;)
Teraz już kończę, najwyższa pora na posprzątanie po kolacji i domowe SPA! W końcu przybył mi kolejny rok w metryce, więc nie mogę się zaniedbywać i muszę regularnie pielęgnować się także od zewnątrz! ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no...

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe, czyli trochę o paznokciach

Tak! Dlaczego tak zaczęłam tytuł dzisiejszego postu? To proste, akurat paznokcie to nigdy nie była moja bajka, a przynajmniej jeszcze do niedawna nie rozumiałam jak można ekscytować się tym tematem.