Bardzo długo tu nie pisałam, ale wracam do Was z porcją dobrych wiadomości. Przetrwałam ciężką sesję egzaminacyjną na uczelni i teraz czekają mnie całe 2 tygodnie słodkiego nicnierobienia. Ostatnie tygodnie były naprawdę intensywne; prezentacje, projekty, zaliczenia i wspomniane już egzaminy. Do tego doszło mi myślenie nad prezentem idealnym dla Skarba na naszą drugą rocznicę, którą będziemy obchodzić końcem lutego. Pomysł jest, pozostaje mi tylko zebranie odpowiednich materiałów i realizacja. Nic więcej nie zdradzę, na wypadek gdyby Skarbowi przyszło do głowy wpaść tutaj i poprosić Wujka Google o przetłumaczenie :D Jedyne co mogę powiedzieć to to, że postaram się go w tym roku pozytywnie zaskoczyć ;)
Padam na twarz po ostatnich stresach. Dzisiaj jeszcze wypadł mi wyjazd do Krakowa, wpisy i wyniki z ostatniego egzaminu. Jeszcze jeden wpis i indeks będzie gotowy do oddania do dziekanatu. Mam trochę planów na ten czas wolny, zarówno związanych z uczelnią, jak i blogiem. Z pewnością moja aktywność tutaj będzie wzmożona przez najbliższe 2 tygodnie i pojawią się nowe recenzje i posty. No i oprócz tego pozostaje jeszcze jedna istotna kwestia: mieszkanie. Myślę, że od końca listopada nawdychałam się wystarczającej ilości paliwa, a mój tyłek został porządnie wytrzepany na polskich drogach. Serio, nie raz przychodziłam na uczelnię i było mi naprawdę niedobrze, a ból głowy był nie do zniesienia. Naprawdę bałam się o tą sesję, przerażała mnie ilość czasu marnowanego w busie, nie wspominając już o energii traconej na dojazdach, ale podsumowując, bardzo ładnie sobie poradziłam. W kwestii mieszkaniowej, mam coś fajnego na oku, co też postaram się dopiąć w nadchodzącym tygodniu i wtedy napiszę więcej ;) Już tak mam, że wolę być ostrożna i niczego nie zapeszać...
Na koniec piosenka, której słuchałam nałogowo podczas tej sesji - wręcz motto moich ostatnich tygodni. Pomaga. Sic.
Komentarze
Prześlij komentarz