I znowu się pakuję. Jutro po południu czeka mnie przeprowadzka do Krakowa. Już się zastanawiam czego zapomnę :D Jakoś tak boję się nadchodzących miesięcy i nowego roku akademickiego. Niby wszystko zależy ode mnie, dopiero zaczynam, ale kurczę... Boję się. I zwyczajnie jestem zmęczona. Nie będę owijać w bawełnę, ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki i moja pewność siebie, już i tak niewielka, została poważnie nadszarpnięta. Jestem wypompowana, ale w głębi duszy mam nadzieję, że jak tylko wpadnę w wir zajęć, energia sama mnie znajdzie. Oczywiście, mam na myśli tylko pozytywną energię ;) Cały czas powtarzam sobie, że będzie dobrze, więc może w końcu w to uwierzę. W kubku parzy się melisa, w głośnikach Mela Koteluk, a ja czekam na Skarba. Poskajpujemy, a później wezmę gorącą kąpiel. Przynajmniej pójdę do łóżka ze świadomością, że zrobiłam wszystko co możliwe, żeby się zrelaksować. Chociaż dzisiaj powinno pójść łatwiej, w końcu wstałam o 6 rano z zamiarem wyprawy do dziekanatu. Co z tego,...