Przejdź do głównej zawartości

Na walizkach

I znowu się pakuję. Jutro po południu czeka mnie przeprowadzka do Krakowa. Już się zastanawiam czego zapomnę :D Jakoś tak boję się nadchodzących miesięcy i nowego roku akademickiego. Niby wszystko zależy ode mnie, dopiero zaczynam, ale kurczę... Boję się. I zwyczajnie jestem zmęczona. Nie będę owijać w bawełnę, ostatni rok był dla mnie bardzo ciężki i moja pewność siebie, już i tak niewielka, została poważnie nadszarpnięta. Jestem wypompowana, ale w głębi duszy mam nadzieję, że jak tylko wpadnę w wir zajęć, energia sama mnie znajdzie. Oczywiście, mam na myśli tylko pozytywną energię ;) Cały czas powtarzam sobie, że będzie dobrze, więc może w końcu w to uwierzę. W kubku parzy się melisa, w głośnikach Mela Koteluk, a ja czekam na Skarba. Poskajpujemy, a później wezmę gorącą kąpiel. Przynajmniej pójdę do łóżka ze świadomością, że zrobiłam wszystko co możliwe, żeby się zrelaksować. Chociaż dzisiaj powinno pójść łatwiej, w końcu wstałam o 6 rano z zamiarem wyprawy do dziekanatu. Co z tego, że o 8 okazało się, że jednak dzisiejsza wizyta byłaby bezcelowa, przynajmniej nie wróciłam do ciepłych jeszcze pieleszy, żeby odespać.
A teraz Ed Sheeran. I See Fire i o matko, hobbity.
Hobbici.
Matko, jak bardzo Hobbit i Władca Pierścieni przypomina mi Skarba. Nasze pierwsze wspólne wieczory. Wspólne oglądanie filmów. No, przynajmniej próby oglądania ;) To zabawne, że z jednej strony wydaje się jakby to było wczoraj, a z drugiej... wieki temu. Oj, nic już więcej nie napiszę, wrzucam Ed'a i uciekam. Trzymajcie kciuki za jutrzejszy dzień!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe, czyli trochę o paznokciach

Tak! Dlaczego tak zaczęłam tytuł dzisiejszego postu? To proste, akurat paznokcie to nigdy nie była moja bajka, a przynajmniej jeszcze do niedawna nie rozumiałam jak można ekscytować się tym tematem.