Przejdź do głównej zawartości

O podróży do Finlandii słów kilka | part I

Miesiąc temu o tej porze byłam już w Finlandii razem ze Skarbem. Myślę, że nadszedł czas na małe podsumowanie i podzielenie się wrażeniami z tej podróży. A wrażeń było naprawdę sporo, bo przy okazji zaliczyłam swój pierwszy w życiu lot samolotem. I, o ile dobrze kojarzę, pierwszy raz pojechałam za granicę całkiem sama, ale to akurat nie był żaden wyczyn, bo zaraz na lotnisku odebrał mnie mój Ukochany ;)
Ale powoli, powoli, zacznę od początku.
Mimo że wszyscy myślą, że kłamię - nie kłamię, lotu naprawdę się nie bałam. Natomiast prawdziwym strachem napawały mnie bramki na lotnisku. Naprawdę. Nie chciałam mieć żadnych problemów przy odprawie i z celnikami, czytałam każdy możliwy regulamin oraz analizowałam co i jak zapakować. Każdą z czynności powtarzałam kilkakrotnie. No ale o wszystkich tych wątpliwościach zdążyłam już napisać na blogu. Na lotnisku okazało się, że nie taki diabeł straszny, byłam zdziwiona, że odprawa poszła błyskawicznie i zanim się zorientowałam byłam w samolocie. Leciałam sama, nocą, więc było mi obojętne gdzie będę siedzieć. Dostałam miejsce przy oknie z tyłu samolotu. Kiedy zapięłam pasy czułam już tylko ekscytację i delikatne zniecierpliwienie, po wcześniejszym stresie nie było ani śladu, co potwierdza moją teorię, że tylko bramki budziły we mnie lęk :D Jazda po pasie startowym niesamowicie mi się dłużyła, czekałam tylko kiedy będziemy w powietrzu, a najbardziej na moment lądowania w Helsinkach - a najnajbardziej na inne lądowanie - moje. W ramionach Skarba. Najcudowniejsze i najbezpieczniejsze. Zanim jednak to nastąpiło musiałam okiełznać swoje zniecierpliwienie i wytrzymać w samolocie. Miałam ogromne szczęście z tym miejscem przy oknie. Świat nocą jest taki piękny! Kraków! Jakie cudowne miasto! Tak go nie doceniałam i narzekałam, że gwiazd nie widać, a po prostu źle patrzyłam - to Kraków jest tysiącem małych gwiazdeczek na ziemi! Oczywiście, patrząc z góry... Przepiękne widoki! Szkoda, że postanowiłam być hipergrzeczną pasażerką i nawet nie wyciągnęłam z torby aparatu, bo bałam się zakłócić działanie samolotu swoim sprzętem :D Ech, mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będzie mi dane podróżować samolotem nocą. Wtedy już wyciągnę aparat! Podsumowując sam lot: nuda. Tylko start i lądowanie jest interesujące, a wszystko co jest pomiędzy - o ile nie ma ciekawych widoków - spokojnie można przespać. Czułam się naprawdę komfortowo i bezpiecznie, a tyłek bardziej może mi wytrzepać w autobusie na polskich drogach. 
Helsinki. Oj, nie ukrywam, że łzy stanęły mi w oczach kiedy po raz pierwszy zobaczyłam fińską ziemię. To było dziwne uczucie. Po wielu latach spełniło się moje marzenie z dzieciństwa - dotarłam do Finlandii. Naprawdę ciężko mi było w to uwierzyć. Zresztą nadal w wiele rzeczy trudno mi uwierzyć - jak chociażby w fakt, że mój chłopak jest Finem i to właśnie zainteresowania z dzieciństwa zaprowadziły mnie do niego. A może to właśnie z Jego powodu całe życie coś ciągnęło mnie na północ? :) Coraz częściej właśnie tak myślę. 
Jak przez mgłę pamiętam szukanie odpowiedniej hali z odbiorem bagażu i oczekiwanie na walizkę. Pamiętam za to doskonale moment, w którym zobaczyłam Skarba na żywo po raz pierwszy po prawie 7miu miesiącach. Takiej chwili, takiego bicia serca i takiego uśmiechu nie da się zapomnieć! Nie wspomnę o innych, także megapozytywnych aspektach spotkania ;) Szybko znaleźliśmy samochód na parkingu i pojechaliśmy do jego mieszkania w Tampere.
W następnym poście napiszę co było potem. A działo się, oj działo :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no...

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Nieprawdopodobne, ale prawdziwe, czyli trochę o paznokciach

Tak! Dlaczego tak zaczęłam tytuł dzisiejszego postu? To proste, akurat paznokcie to nigdy nie była moja bajka, a przynajmniej jeszcze do niedawna nie rozumiałam jak można ekscytować się tym tematem.