Przejdź do głównej zawartości

O mnie

Nieszczególnie lubię pisać o sobie, jednak skoro mam już swoje małe miejsce w sieci, choćby z grzeczności wypadałoby udzielić Wam kilku podstawowych informacji o tym kim jestem i czym się zajmuję.

Aleksandra to moje imię, które swoją drogą bardzo lubię zarówno w wersji pełnej, jak i wszelkich skróconych wariacjach. Laura to moje drugie imię, które już sama sobie wybrałam. Lat +20. Z wyksztacenia jestem magistrem filologii angielskiej, a oprócz słabości do języka i kultury krajów anglojęzycznych mam też kilka innych pasji i zainteresowań, spośród których miłość do Finlandii uważam za tą największą.

Wszystko zaczęło się czystym przypadkiem, jednak okazało się, że ten przypadek odmienił i ukierunkował całe moje życie. Dlaczego? Otóż los sprawił, że poznałam Kaia, który właśnie z tego kraju pochodzi. Przez pierwsze 3,5 roku trwaliśmy w związku na odległość, co dla żadnego z nas nie było łatwe ani przyjemne. Na szczęście krótko po obronie pracy magisterskiej, w sierpniu 2016, przeprowadziłam się do Finlandii i od tej pory żyjemy już szczęśliwie razem, a od kiedy dołączyły do nas dwa koty, bracia Filip i Viljami, nasze życie na północy nabrało jeszcze więcej barw. Ciągle poznaję i uczę się tutejszego języka i kultury, każdego dnia starając się zrobić mały krok do przodu. Swoje potyczki opisuję na blogu, a przeplatane są one recenzjami kosmetycznymi, jako że z uporem maniaka dbam też o swoje włosy i walczę z wrażliwą skórą.

Pod koniec listopada 2016 założyłam także kanał na YouTube, na którym możecie zobaczyć wiele vlogów z mojego życia na emigracji oraz filmiki, w których staram się w luźny sposób przybliżyć kulturę Finlandii. Jeżeli jesteście ciekawi moich "jutjubowych" poczynań, zapraszam serdecznie na kanał Aleksandra Laura.

Kontakt: polkawfinlandii@gmail.com

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb