Przejdź do głównej zawartości

Jedziemy do Turku!

Katedra w Turku
Ostatnio na moim kanale na YouTube pojawił się nowy film z naszej sobotniej wycieczki do Turku. Dzisiaj w końcu znalazłam czas by napisać co nieco o naszej wyprawie tutaj na blogu oraz dołączyć zdjęcia, których nie zobaczycie na YouTube ;) To co, jedziemy do Turku?

Turku. Miasto na południowym zachodzie kraju, dawna stolica Finlandii i najstarsze miasto tego kraju. W całej dwujęzycznej Finlandii to chyba właśnie w tym regionie szwedzkie wpływy są tak silne. Wszystko przez historię kraju, która też powiązała to miasto z Polską. A tak, to przecież na zamku w Turku swego czasu rezydowała Katarzyna Jagiellonka, której mąż, Jan III Waza, był ówczesnym księciem Finlandii. To właśnie na lata ich panowania przypadł okres świetności zamku w Turku. Niestety, tym razem nie wybraliśmy się na zamek, jednak z pewnością do Turku powrócimy w lecie i wtedy uważniej weźmiemy miasto pod lupę :) Co w takim razie robiliśmy w Turku? Wyjaśnienie znajdziecie w poniższym filmiku i zdjęciach.










Rzeka Aurajoki


Sohva peruna - couch potato :D




Teraz lampiony, a w dawnych czasach... ogrzewacze. A tak, w zimie panie szły do kościoła i wkładały sobie takie stożki pod spódnice. W stożku paliła się świeca, która ogrzewała nogi. Takie przenośne piecyki ;)

Tyle na dziś, jak wcześniej wspomniałam, do Turku na pewno jeszcze wrócimy. I to na dłużej! ;) Dziękuję za obejrzenie zdjęć i filmiku. Zachęcam do subskrybowania mojego kanały na YouTube, wtedy od razu dostaniecie powiadomienie, że pojawiło się coś nowego. 


Pozdrawiam serdecznie i do następnego postu,
A jeżeli chcecie na bieżąco dowiadywać się o moich poczynaniach, zapraszam na mój:
oraz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Lista zażaleń

Zupełnie nie wiem co mi się dziś stało, ale nie miałam ochoty na nic. Dopadł mnie jakiś smutek, sama nie mam pojęcia dlaczego. Cały dzień snułam się z kąta w kąt, a potem miałam pretensje do siebie, że zmarnowałam czas. No, niezupełnie, bo zrobiłam kilka zdjęć mojemu futrzakowi. Co prawda sesja jakoś szczególnie go nie ucieszyła, ale przynajmniej zwierzak starał się jakoś ehem... pozować ;) Chociaż widząc jego minę, jestem pewna, że właśnie obmyślał plan ucieczki. Dobija mnie rekrutacja na studia II stopnia, szukanie mieszkania w Krakowie (a nawet nie wiem czy mnie przyjmą na studia, wszystko okaże się dopiero pod koniec września, a wtedy dobrego mieszkania raczej nie znajdę), nagła wizyta u dentysty w przyszłym tygodniu, a do tego dochodzą przepadające lekcje z uczniami i w rezultacie brak odpowiedniej ilości środków na koncie. Wyjazd na północ coraz bliżej, pieniędzy coraz mniej, euro muszę skombinować. Czuję się trochę jak dziecko we mgle i mam nadzieję, że to tymczasowe.