Przejdź do głównej zawartości

Kolejne włosowe zakupy i powrót do miasta smoka

Kochani moi, bardzo Was przepraszam za niedotrzymanie obietnic o większej aktywności na blogu, ale tak to już jest jak człowiek sobie coś zaplanuje. Od zeszłego poniedziałku coś mnie powoli zbierało, próbowałam ratować się domowymi sposobami, ale w sobotę się poddałam i wylądowałam na SORze. Sprawa o tyle dziwna, że fizycznie czułam się dobrze, jedyne co mi dokuczało to katar, uporczywy kaszel i chrypka, przez którą momentami zupełnie traciłam głos. Jedyny ból, jaki odczuwałam, umiejscowiony był w klatce piersiowej i to najbardziej zaniepokoiło lekarza, który zaraz wysłał mnie na zrobienie EKG. Pomiar ciśnienia tętniczego wyszedł wspaniale, jeśli chodzi o uderzenia serca na minutę to wstrzeliło się w górną granicę normy. Lekarz chyba sam nie wiedział co mi jest i sugerował skierowanie do szpitala, co zupełnie mi się nie uśmiechało. Skończyłam na antybiotyku i innych tabletkach i chociaż nadal dusi mnie "jak psa", wróciłam dziś do Krakowa by rozpocząć walkę w nowym roku akademickim. Martwi mnie to, że czuję się słabo i przez antybiotyk szybko się męczę, a w piątek rano mam aerobik... Sugerowałam delikatnie doktorkowi, żeby "w razie czego" wypisał zwolnienie jeszcze na ten piątek, ale stwierdził, że do piątku jeszcze dużo czasu, a ja mogę jeszcze raz wpaść na badania, a poza tym mogę zawsze UPROSIĆ wykładowcę i wyjaśnić, że jestem osłabiona po antybiotyku. Tutaj musiałam ugryźć się w policzek, żeby nie gruchnąć śmiechem. Tjaa, już widzę jak wykładowca z tej uczelni wyrozumiale kiwa główką niczym piesek na tablicy rozdzielczej w samochodzie... Na wf pójdę i wyleję z siebie siódme poty, ostatnio polubiłam wyzwania. Najwyżej padnę i faktycznie wyląduję w szpitalu. Haha, taki czarny humor. Matko, ten rok pod względem zdrowotnym jest dla mnie wyjątkowo pechowy, o ile dobrze liczę to właśnie jestem na czwartym antybiotyku i wcale mi się to nie podoba.

EDIT:
Skoro już poruszyłam tu problem zdrowia, chciałam się z Wami podzielić linkiem do ciekawej strony, która zawiera mnóstwo przydatnych informacji medycznych: Droga do siebie. Myślę, że dla wielu z Was ta strona okaże się użyteczna :)

No dobrze, przechodzę teraz do bardziej przyjemniejszych rzeczy. Dokładnie w dzień, w którym zaczęłam mieć problemy z gardłem, wybrałam się na zakupy kosmetyczne. Biorąc pod uwagę fakt, że nie tak dawno temu pojawił się post zakupowy, a konkretnie włosowo-zakupowy, kolejny wpis o tej tematyce może podbiegać pod przejaw zakupoholizmu. No ale co tam, wytłumaczenie mam jedno: powrót do Krakowa na nowy rok akademicki wiąże się dla mnie z mieszkaniem na dwa domy ze względu na korepetycje, które daję "u siebie" w weekendy, a w tym roku także praktyki, które będę odbywać w pobliskiej szkole. A że kosmetyków nie będę ze sobą wozić, trzeba zrobić zapasy ;)

Tym sposobem w moje ręce trafiły:

1. Szampon jajeczny regenerujący z kompleksem witamin, Barwa naturalna; z uwagi na SLS w składzie, będę go używać głównie do oczyszczania skóry głowy, kiedy będę w domu, w weekendy
2. Odżywka Keratyna, Joanna; tę butlę zabrałam z sobą do Krakowa, z myślą o codziennym użytkowaniu
3. 7 efektów, kuracja z olejkiem arganowym, Marion; mój absolutny ulubieniec na końcówki, także powędrował ze mną do Grodu Kraka :)

No, przed permanentnym zakupoholizmem usprawiedliwia mnie fakt, że zakupy objęły NAJPOTRZEBNIEJSZE rzeczy i były drobne ;) Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie?

Teraz już kończę, to był bardzo intensywny dzień, opierający się na krzątaniu między walizkami, kolejno pakowaniu i rozpakowywaniu. Jestem wykończona, czas zażyć tabletki i iść spać. Trzymajcie się ciepło i do następnego!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb