Przejdź do głównej zawartości

Yves Rocher | Żel do kąpieli i pod prysznic Wanillia z upraw BIO

źródło: yves-rocher.pl
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją waniliowego żelu do kąpieli i pod prysznic od Yves Rocher. Firmy chyba nie trzeba bliżej przedstawiać, bo każdy choć odrobinę interesujący się kosmetykami, tę nazwę kojarzy ;) Jak sprawdził się u mnie ten żel pod prysznic i co o nim sądzę?


















Żel waniliowy, podobnie jak inne żele YR z serii Plaisirs Nature, zapakowany jest w poręczną, przezroczystą butelkę o pojemności 400ml. Butelka zamykana jest na zakrętkę, ale jeżeli ta wersja nam nie odpowiada, możemy dokupić pompkę, co stanowczo ułatwi nam dozowanie żelu pod prysznicem.
Zdjęcie przedstawia pustą butelkę, bo za recenzję zabieram się po zużyciu kosmetyku, a wcześniej zawsze zapominam zrobić zdjęcie ;)
Sam żel swoim kolorem i konsystencją przypomina miód, jednak po odkręceniu zakrętki nie ulega wątpliwości, że butelka po brzegi wypełniona jest słodką wanilią. Zapach zniewala i może początkowo odstraszyć swoją intensywnością, jednak na ciele pozostawia delikatną, zmysłową, i przede wszystkim, nienachalną mgiełkę, która tylko delikatnie dociera do naszych nosów ;) Co dla mnie bardzo ważne, zapach jest naturalny, nie wyczuwa się w nim żadnych sztuczności.
Składniki:
Aqua/Water/Eau, Sodium Laureth Sulfate, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Cocamidopropyl Betaine, Parfum/Fragrance, Lauryl Glucoside, Glycerin, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Amyl Cinnamal, Salicyd Acid, Hexyl Cinnamal, Propylene Glycol, Limonene, Polysorbate 20, Denatonium Benzoate, CI 15985 (Yellow 6), CI 42090 (Blue 1).
Co obiecuje producent?
Jak żel sprawdził się u mnie?
No cóż, to nie moja pierwsza butelka i jestem w 100% pewna, że nie ostatnia. Co jakiś czas wracam do tego żelu, dlatego że bardzo go lubię za działanie i... wiele przyjemnych wspomnień, które się wiążą właśnie z tym zapachem wanilii :) Sprawdza się tak jak obiecuje producent: tworzy przyjemną, delikatną pianę. Od siebie mogę dodać jeszcze, że nie podrażnia, nie uczula, bardzo fajnie oczyszcza i pielęgnuje. Po kąpieli/prysznicu z nim, skóra jest miękka, odżywiona i delikatnie pachnie wanilią. Konsystencja jest bardzo gęsta, na dodatek do umycia całego ciała wystarczy niewielka ilość żelu. Dzięki temu ubywa go naprawdę niewiele i opakowanie 400ml wystarcza na długo. 
Podsumowując:
Opakowanie: 3/5 (dwa punkty odejmuję za zakrętkę, co może zdałoby egzamin przy dodawaniu żelu tylko do kąpieli, ale brak dozownika i kształt butelki utrudniają korzystanie z żelu pod prysznicem)
Zapach: 5/5 
Konsystencja: 5/5 
Działanie: 4/5
Wydajność: 5/5
Dostępność: 3/5 (tylko w sklepach Yves Rocher, więc dwa punkty w dół ;)
Cena: ok. 16zł/400ml

A Wy, znacie, lubicie? Jakie produkty Yves Rocher polecacie?

Komentarze

  1. Ja do kąpieli również przede wszystkim używam żeli ale później także jeszcze innych kosmetyków. Jestem bardzo zadowolona z peelingu do twarzy od https://eveline.pl/pielegnacja-twarzy/rodzaj-produktu/zele-i-peelingi gdyż właściwie to on najbardziej oczyszcza moją skórę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Lista zażaleń

Zupełnie nie wiem co mi się dziś stało, ale nie miałam ochoty na nic. Dopadł mnie jakiś smutek, sama nie mam pojęcia dlaczego. Cały dzień snułam się z kąta w kąt, a potem miałam pretensje do siebie, że zmarnowałam czas. No, niezupełnie, bo zrobiłam kilka zdjęć mojemu futrzakowi. Co prawda sesja jakoś szczególnie go nie ucieszyła, ale przynajmniej zwierzak starał się jakoś ehem... pozować ;) Chociaż widząc jego minę, jestem pewna, że właśnie obmyślał plan ucieczki. Dobija mnie rekrutacja na studia II stopnia, szukanie mieszkania w Krakowie (a nawet nie wiem czy mnie przyjmą na studia, wszystko okaże się dopiero pod koniec września, a wtedy dobrego mieszkania raczej nie znajdę), nagła wizyta u dentysty w przyszłym tygodniu, a do tego dochodzą przepadające lekcje z uczniami i w rezultacie brak odpowiedniej ilości środków na koncie. Wyjazd na północ coraz bliżej, pieniędzy coraz mniej, euro muszę skombinować. Czuję się trochę jak dziecko we mgle i mam nadzieję, że to tymczasowe.