Przejdź do głównej zawartości

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że normalnie się tym nie zajmują - bardzo miła dziewczyna obiecała mi coś podesłać. I oto są - cztery broszurki, naprawdę fajnie opracowane, a The Insider's Guide - album ze zdjęciami różnych części kraju i wypowiedziami ludzi z całego świata, którzy tam byli - cudo!
Niestety, żadna z broszurek nie dotyczy miejsca, gdzie będę już niedługo, ale nie martwię się tym - mam stare wydawnictwa, poza tym na miejscu będzie ze mną najwspanialszy przewodnik - mój Skarb - więc włos mi z głowy nie spadnie ;)
Co do tytułowego planowania życia - tak się właśnie to robi. Małymi kroczkami. Konsekwentnie. Uparcie, ale nie za wszelką cenę i na ślepo. I szanować marzenia. Nigdy ich nie ignorować, nawet tych dziecięcych i początkowo wydających się niemożliwymi. Jako 14-letnia dziewczyna marzyłam o wyjeździe do Finlandii, znalezieniu tam prawdziwej miłości i emigracji do tego kraju. Jednak gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że za 10 lat mój mężczyzna będzie Finem, a ja będę pakować walizkę na północ - pewnie bym się ucieszyła, ale mimo wszystko nie uwierzyłabym.
A wniosek jest taki, że marzeń, nawet tych najbardziej nierealnych, nigdy nie należy lekceważyć. I trzeba uważać co się planuje, bo jeszcze się spełni, jak to było w moim przypadku ;) Prawda jednak jest taka, że najpiękniejszych rzeczy, jakie zdarzają się nam w życiu, nie jesteśmy w stanie zaplanować. One same nas znajdą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb