Przejdź do głównej zawartości

Utrzymać tempo

Korzystając z przerwy na kawę i serial postanowiłam dać tu znak życia. Ostatnie dwa tygodnie zajęć na uczelni były ciężkie, mamy coraz więcej projektów i zadań do wykonania, czas chyba też jakoś zwiększył prędkość i sama nie wiem kiedy te dni uciekają. Jako że studia są teraz dla mnie priorytetem, zaniedbałam trochę treningi, ale już niedługo wszystko w tej kwestii nadrobię ;) Mam też do dodania kilka recenzji kosmetyków na blog i pomysły na posty. Poza tymi drobnymi zaniedbaniami, staram się jakoś utrzymać tempo, ogarniać wszystko co uczelniane, korkowe i powoli też przygotowywać do grudniowego wyjazdu na północ. Myślę o wszystkim na przód, może trochę za bardzo i może przeginam, co uświadomił mi nagły wybuch śmiechu brata, kiedy go zapytałam kiedy zamierza wracać do Krakowa po Bożym Narodzeniu... Dni pędzą jak szalone, pojawia się coraz więcej spraw, o których muszę pamiętać i których absolutnie nie mogę zawalić. Szaleństwo, ale mam nadzieję, że sytuacja się uspokoi jak tylko uporam się z pierwszym semestrem. Przeraża mnie upływ czasu, pogoda trochę oszukuje i temperatury są jak na listopad wyjątkowo wysokie, ale natury nie da się oszukać - szczególnie to we mnie uderza kiedy przyjeżdżam na weekend do rodzinnej miejscowości i widzę coraz bardziej nagie drzewa.
Powyżej zdjęcia, które wykonałam kolejno 26.10.2014 i dziś, 7.11.2014. 
Tak samo wracając z uczelni po 18 jeszcze 2 lub 3 tygodnie temu było całkiem jasno, teraz jest już ciemno. Zima się zbliża, a wraz z nią całe pasmo wyzwań i atrakcji na nowy rok. A tak swoją drogą, u nas jeszcze ciepło i z drzew spadają złote liście, a u Skarba wczoraj spadł śnieg! I to tak całkiem sporo pojawiło się białego puchu, oczom nie mogłam uwierzyć kiedy wysłał mi zdjęcia :) Z jednej strony chciałabym przeżyć taką prawdziwą fińską zimę kiedy tam przyjadę, a z drugiej... Strach się bać czy mój "południowy" organizm to wytrzyma ;) Dobrze jednak byłoby poznać możliwości fińskiej matki natury zanim się tam przeprowadzę :D

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb