Uff..! Dzisiaj niby wolny dzień, ale jakże produktywny! Nadgoniłam trochę materiału, pobiegałam po mieście, uzupełniłam braki zakupowe (z czego bardzo cieszą się też moje włosy, bo trochę się na mnie gniewały za brak odżywki d/s), wykonałam kilka telefonów, w tym jeden do bardzo miłej pani z PKP i najważniejsze... kupiłam bilety na samolot, w grudniu zobaczymy się ze Skarbem! Boże, jak się cieszę! Przylecę i to jeszcze w dzień tak ważny dla nas! Ogromny kamień spadł mi z serca kiedy już dokonałam zakupu. W zeszłym roku to Skarb po Świętach był w Polsce i spędziliśmy wspólnie Sylwestra, w tym roku już nie potrafię sobie wyobrazić witania Nowego Roku bez buziaka noworocznego od mojego mężczyzny ;)
O rany, ile wykrzykników w tym poście, ile pozytywnych emocji! Od razu życie wydaje się lekkie, a zajęcia na uczelni szczęśliwą przygodą pełną przemiłych wrażeń :D I faktycznie, dostałam dziś megakopa do działania, z rozpędu chyba nawet wybrałam temat pracy magisterskiej, chociaż tutaj wrzucę na luz i dam sobie czas do czwartku, czyli do seminarium. Ważne, że coś na ten temat się rozjaśniło w mojej rozczochranej. A teraz czas do spania, w końcu chcę, żeby jutro też był dobry dzień, a z niedoborem snu może być o to trudno ;)
Komentarze
Prześlij komentarz