Przejdź do głównej zawartości

Rewolucje październikowe, czyli samodoskonalę się!

Dzisiaj stwierdziłam, że 21szy dzień października to dobra data na małe zmiany. Tak po prostu. Jako że od 3 tygodni udaje mi się utrzymywać dobre tempo na uczelni, postanowiłam spróbować podobnej systematyczności w tzw. życiu pozauczelnianym. Tym sposobem w mojej lodówce zagościło zdrowe jadło (koniec z zupkami chińskimi, konserwami i czekoladkami na deser!), zapomniane kosmetyki wróciły do łask, podobnie jak (uwaga, uwaga!) treningi! Jeżeli chodzi o jedzenie, to nie było tak, że cały czas zajadałam się zupkami instant i konserwami. Po prostu są 2-3 smaki, które faktycznie lubię, a w niektóre dni, kiedy wracam padnięta z zajęć przed 19, trzeba szybko ogarnąć się na zajęcia następnego dnia, wziąć prysznic i coś zjeść, a do tego tak zorganizować czas, żeby pogadać chociaż pół godzinki ze Skarbem, zdrowe jedzenie schodzi na dalszy plan i wtedy sięgam po tego typu śmieci. Koniec z tym. Kanapki, jajecznica, owoce - wszystko lepsze od proszków! Z czekolady natomiast nie zrezygnuję - tutaj przerzucę się po prostu na gorzką, która jedzona w odpowiednich ilościach nawet może przynieść wiele korzyści. W kwestii pieczywa też nastąpi zmiana - mam Wielki Plan polubienia się z ciemnym chlebkiem. Lepiej trzymajcie kciuki, bo to już nie pierwsze podejście ;) Wspomniałam też o treningach. Codziennie. Wieczorem. I, o ile czas pozwoli, także rano. Pierwszy trening już za mną, modlę się żeby jutro nie było zakwasów, bo się zdemotywuję. A właśnie, w ramach tej motywacji wrzucę na blog notatkę, w której będę zapisywała każdy zaliczony trening. Mam nadzieję, że uda mi się aktualizować ją codziennie ;) W kwestii systematyczności i dbania o ciało jest jeszcze jedna istotna sprawa: kosmetyki, a konkretnie balsamy do ciała. Dziś rano przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam jak wiotkie jest moje ciało. Moje niespełna 24letnie ciało, które powinno być jędrne i elastyczne! Na szczęście nie załamałam się (chociaż było blisko), tylko nabrałam pędu do działania. Tak, pęd - to jest właśnie to czego mi potrzeba, bo coś czuję, że jeżeli szybko nie zareaguję, to już nigdy nie uda mi się naprawić tego zaniedbania. Nie chcę, żeby za 2 miesiące Skarb na mój widok uciekł z krzykiem. Nie ma mowy, ma mruczeć z zachwytu! I będzie! A ja tymczasem naprawię drobne błędy żywieniowe, będę częściej patrzeć w lustro, żeby zmotywować się do treningów i będę wcierać i nacierać. Rano masło do ciała, wieczorem olejek. Wytrzymam. Będzie cudownie. A za 2 miesiące stanę przed Skarbem jako zadbana kobieta, a nie zaniedbany kurczak. Podkreślam, że w tym wszystkim nie chodzi mi o spadek wagi. Moim celem jest ujędrnienie ciała, poprawa kondycji i zdrowy tryb życia. Tyle. A tutaj będę zdawać relacje z (ewentualnych/ oczekiwanych/ dramatycznych/ pozytywnych/ niepotrzebne skreślić) efektów, tak żeby szybko się nie zniechęcić.

A tak już odbiegając od tematu rewolucji i metamorfoz, w miniony weekend, jak co weekend pojechałam do domu. Poniżej dowód na to, jak moje 'kocię' się stęskniło. Za plecakiem.
Zdjęcie nie jest dobrej jakości, ale musiałam się spieszyć, bo Bruno wyjątkowo nie lubi być fotografowany. Ba, na sam widok aparatu ucieka albo przynajmniej odwraca pyszczek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zaplanować życie?

Znowu piszę późnym wieczorem, ale obiecałam sobie, że będę tu codziennie. To jestem. Dzień był całkiem miły, skończył się mój Weekend Nicnierobienia, więc odetchnęłam z ulgą (sic!) i trochę posprzątałam, skróciłam spodnie (tak. sama. ręcznie.), zrobiłam lekcję z uczniem i trochę poplanowałam przyszłość bliższą i dalszą. Z przyszłości bliższej, aczkolwiek mocno związanej z przyszłością dalszą, czeka mnie rekrutacja na studia drugiego stopnia. Co, gdzie, jak -  w tej kwestii więcej zdradzę dopiero za jakiś czas. Natomiast jeżeli chodzi o przyszłość "bliską-najbliższą", planowanie znacznie uprzyjemniła paczuszka z północy :) Dawno temu zamawiałam darmowe broszurki turystyczne na jednej stronie. Niestety, strona zmieniła nieco swój profil i już nie ma wysyłki broszurek. Na szczęście nie jestem typem, który łatwo się poddaje i postanowiłam pociągnąć za odpowiednie sznureczki. Tym sposobem dotarłam do redakcji jednej strony turystycznej traktującej o Finlandii, gdzie - mimo, że no

I moja kariera aktorska legła w gruzach

A zapowiadało się tak dobrze... Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie, że w okolicy będzie kręcony film i ekipa poszukuje statystów. Wymagany wiek się zgadzał, więc wczoraj z nudów stwierdziłam - a co mi tam, nie mam nic do stracenia, wyślę im swoje zdjęcia i najwyżej ktoś się pośmieje. Chciałabym zobaczyć swoją minę, kiedy dziś po południu sprawdziłam maila i zobaczyłam odpowiedź. Ba, ZAPROSZENIE na plan filmowy. I co? I muszę zrezygnować, bo zdjęcia będą realizowane w piątek od wieczora do wczesnych godzin porannych w sobotę. A akurat w tę sobotę moja przyjaciółka ma ślub i nie może mnie tam zabraknąć. Masz Ci los, a już czułam pod stopami czerwone dywany Hollywood :( A tak serio, trochę szkoda, bo zawsze mnie ciekawiło powstawanie tego typu produkcji. Może kiedyś jeszcze będzie szansa, teraz wracam do moich książek i fińskiego :)

Hawajskie mydełko

Tak, tak, zamierzałam pisać tu codziennie, jednak nie przewidziałam problemów z internetem. Zresztą, problemy z internetem mają to do siebie, że nie sposób ich przewidzieć - weźmy na przykład taką sytuację; Spokojne, ciepłe popołudnie. Do domu przyjechał mój Brat z kumplem opowiedzieć o ich podróży na Hawaje, z której dzień wcześniej wrócili. Pokazują zdjęcia, Brat jeszcze chciał skorzystać na swoim laptopie z internetu, więc podałam mu hasło do sieci, wszystko pięknie i cudownie. Kilka godzin później pojechali, ja zrobiłam sobie lekką kolację i zasiadłam przed komputerem, żeby przejrzeć fora, zrobić trening i szybko biec pod prysznic, bo ze Skarbem byliśmy umówieni na Skype. A tu cios w samo serce - nie można ustanowić połączenia. Połączenie niezaufane. Sprawdź datę i godzinę w celach bezpieczeństwa. JA NIEZAUFANA?! Komunikat kazał czekać kilka godzin. Poczekałam dwie. Dwie to przecież parę godzin, a od pary niedaleko do kilku. Zadzwoniłam do operatora, miły pan obiecał szyb